Zapytałeś mnie, czy go kocham. Uniosłam wzrok znad kieliszka wina, który zamówiłeś dla mnie w eleganckiej restauracji i złapałam Twoje pytające spojrzenie. Chyba dostrzegłam w nich nadzieję. Albo pewność. Myślałeś, że znasz już odpowiedź. A ja zawahałam się, bo mimochodem zadałeś pytanie, na które sama szukam wyjaśnienia: czym jest miłość?
Na chwilę odwróciłam wzrok i nerwowo zastukałam paznokciem w wypolerowane szkło. A potem powiedziałam po prostu: nie wiem. W moim głosie rozgościła się szczerość, powaga i ledwo zauważalne zwątpienie. W dwóch słowach skupiłam wszystkie swoje wątpliwości.
Pierwszego pocałunku nie pamiętam. Nie to, że byłam pijana - po prostu wyparłam ze swojej świadomości największy błąd mojego życia. Wyrzuciłam z pamięci chłopaka, z którym byłam dlatego, że czułam się samotna zamiast zakochana. Znacie to. Chyba każda dziewczyna przez to przechodzi, a już na pewno każda potem żałuje.
Potem całowałam jeszcze dwóch. Jeden został na dłużej, drugi tylko przemknął przez chwilę. Zapamiętałam dokładnie smak ich ust. Oba miały w sobie gorycz poniżenia - z jednym chciałam być, mimo że on mnie nie chciał, a z drugim robiłam rzeczy, których sama nie chciałam.
I mogłabym napisać teraz, że to wszystko przez miłość, ale chyba nie. Chyba raczej chodzi o drzazgę, która zostaje w sercu po pierwszym rozstaniu.
*
Ktoś mnie kiedyś mocno zranił. Byliśmy klasycznym przypadkiem Pięknej i bestii, tylko że to ja byłam bestią i inaczej niż w bajce - nie połączyła nas wielka miłość. A przynajmniej - nieodwzajemniona. Ale jeśli spytacie mnie, jak kochać i nazwać to uczucie, otworzę swoje wspomnienia i pokażę, jak można stać się dobrym człowiekiem dla uśmiechu drugiej osoby.
Zostaliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi. Było super. Ale ja już do końca chodziłam z tą drzazgą wbitą w serce. Z raną, która otwierała się na nowo za każdym razem, gdy siedziałam obok niego i wiedziałam, że nigdy nie poznam smaku jego ust.
Więc zaczęłam całować innych facetów. I udawałam, że nadal jest super.
Udawałam, że jestem osobą, jaką nigdy nie byłam. Stałam się pustym wrakiem, bez uczuć, z lodowatym sercem i brakiem godności. Wtedy myślałam, że jeśli z nikim nie sypiam, to nie jestem szmatą, ale wiecie co? To nieprawda. Byłam dziwką. Upijałam się na imprezach i pozwalałam obmacywać swoją pupę przypadkowym typom. Lubiłam to. Wkładałam bluzki z dekoltem po pas i z dumą obserwowałam śliniące się spojrzenia. Łechtało to moje ego. Czułam się gwiazdą. To była moja terapia w stylu: hej spójrz, jest tylu gości, którzy daliby się pokroić, żeby mieć cię w łóżku, więc olej tego jednego, który nie chce.
Jest tylko jeden mały haczyk. Oni chcieli mieć w łóżku osobę, jaką udawałam, a nie tą, którą naprawdę byłam.
*
Zamawiasz więcej wina i pytasz, czy kocham mężczyznę, za którego wkrótce wyjdę za mąż. Myślisz, że zaprzeczę, a potem pójdziemy do Ciebie. Myślisz, że skoro wkurzam się za stertę naczyń, którą wiecznie muszę zmywać i śmieję się z jego chudziutkich, krzywych nóg, to mam ochotę go zostawić albo chociaż zdradzić. Myślisz, że mogę mieć każdego, a marnuję życie z takim przeciętnym prostakiem. Ja też tak kiedyś myślałam. I wiesz co? Gówno prawda.
Nie znasz mnie. Widzisz tylko moje cycki, które ukrywam pod stanikiem push-up, o jeden rozmiar za małym, żeby je bardziej wypychał spod bluzki. Masz ochotę klepnąć mój tyłek, który celowo podkreślam w mocno opinających legginsach. Nie wiesz, że mam cellulit, blizny na twarzy i kilka rozstępów na brzuchu. Myślisz, że jestem perfekcyjna. Tak, właśnie taką osobę udawałam. Właśnie taką chcę, żebyś mnie widział.
Ale to nie jestem ja. Gdzieś po drodze zgubiłam siebie i ukryłam tę prawdziwą cząstkę w ciasnej skorupie. Na co dzień żongluję maskami i gram panią perfekcyjną. Ale jest jedna osoba, tylko jedna na całym świecie, która mnie zna od podszewki. Której uśmiech wita mnie po przebudzeniu, choć nie nałożyłam makijażu i która całuje moją skórę nawet w miejscu, gdzie jest pomarszczona.
Nie pytaj, czy go kocham i czy zamiast z nim, spędziłabym noc z tym panem ze stolika obok, co wygląda jak Adam Levine i który właśnie puścił do mnie oczko. Jedną nocą zniszczyłabym całe swoje życie. I nie skłamię. Dalej mam tę drzazgę, ale nie chcę już całować innych mężczyzn.
Cudowny tekst. Czasami (niestety) jest i o mnie :(
OdpowiedzUsuńChyba każdy może odnaleźć w nim coś dla siebie.
UsuńNaprawdę niezły tekst. Fakt, faktem wrzuciłaś mężczyzn do jednego worka, robiąc z nich ślepych, a raczej widzących jedynie cycki i dupę. Myślę, że wielu facetów właśnie to widzi, jednak nie wszyscy tacy są. O ile każdy facet ma ochotę na fajną dziewczynę, o tyle nie każdy jedynie na seks.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, gratuluję lekkości pióra. A drzazga, wkrótce przestanie istnieć, do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć, nawet nie tyle co Ty, a faceci wokół Ciebie ;-)
Z moich doświadczeń wynika, że dziewczyna do seksu i do związku to dwie różne sprawy. Myślę, że większość facetów dojrzewa do tego, by szukać w końcu tej drugiej, ale nie każdy potrafi przestać szukać pierwszej.
UsuńWielu "musiałam" pocałować aż wreszcie trafiłam na spokój, szczęście, pewność...Czuję, że ty też już jesteś w odpowiednim punkcie. Całuję:*
OdpowiedzUsuńGratuluję, że odnalazłaś szczęście i "drugą połowę"! :*
UsuńTrafiłaś mnie tym tekstem i przepadłam.
OdpowiedzUsuńWiesz. Robiłam podobnie. Nie sypiałam z nikim, ale zachowywałam się często prowokacyjnie, byle tylko poczuć się lepiej, gdy zobaczyłam śliniącego się faceta. Wydawało mi się, że takie spojrzenie jest dużo warte, że ja jestem warta. Wiele ust zasmakowałam, chciałabym to teraz cofnąć, ale choć teraz mam inne myślenie i dwuletni związek, który nie jest idealny, bo ma uszczerbki. Jednak nie zamieniłabym go na żaden inny.
Piszesz bardzo lekko i pięknie. Dokładnie, pięknie. Zostaję tu na dłużej :)
Wiele błędów trzeba popełnić, by zacząć się na nich uczyć. Życzę szczęścia! :)
Usuń"Myślisz ze moge miec każdego, a marnuje zycie z takim przeciętnym prostakiem" - tyle razy dawano mi to do zrozumienia niezależnie z kim byłam ... Kazdy zawsze uważał sie za lepszego...
OdpowiedzUsuńLepsze jest wrogiem dobrego, zawsze.
UsuńŚwietny tekst !
OdpowiedzUsuńMyślę, że każda z nas kobiet po części będzie mogła się z nim utożsamić, niestety takie to już z nas stworzenia, że bardzo potrzebujemy uczucia, czułości, opieki . . . Ale często szukamy tego tam, gdzie doskonale wiemy, że tego nie znajdziemy.
Blog super, będę odwiedzać regularnie ! Zapraszam również w moje skromne progi http://pisareczka91.blogspot.com/ :)
Masz racje, kobiety są pod tym względem fascynujące! :)
UsuńJestem tu pierwszy raz, wiec wybacz proszę ignorancje, wszak nie wiem czy ten tekst jest o Tobie.
OdpowiedzUsuńJeżeli jest, to jesteś niesamowita, że wcale nie próbujesz się wybielac. Pokazywać w lepszym świetle. Gratuluję.
To miejsce to mój mały kawałek w internecie, czas na szczerość i zabawę słowem w lekkiej konwencji. Zapraszam częściej! :)
UsuńJestem tu pierwszy raz, wiec wybacz proszę ignorancje, wszak nie wiem czy ten tekst jest o Tobie.
OdpowiedzUsuńJeżeli jest, to jesteś niesamowita, że wcale nie próbujesz się wybielac. Pokazywać w lepszym świetle. Gratuluję.
Doskonały tekst, taki prawdziwy.
OdpowiedzUsuńJestem tutaj po raz pierwszy i bardzo mi się podoba :) Obserwuję.
Piszę o życiu, musi być prawdziwie. ;) Cieszę się, że się spodobało. Zapraszam częściej!
UsuńŚwietnie piszesz.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry tekst.
OdpowiedzUsuńdokładnie, jak u poprzedniczek. Czasami mam wrażenie, że czytam o sobie. :)
OdpowiedzUsuńPomóżmy sobie nawzajem i wspólnie zaobserwujmy nasze blogi, odezwij się:)
♥
LUCY DOES IT BETTER
Pati tytuł petarda! :) Tekst świetny - warty tego, aby większe grono czytelników do niego dotarło!
OdpowiedzUsuńMy kobiety czasami tak mamy,że potrzebujemy udowodnić sobie i innym innym ile jesteśmy warte. A co lepiej podnosi wartość kobiety niż uwielbienie mężczyzn?
Etap imprez i facetów mam już za sobą - świetnie go wspominam. Brak stresu, zabawa i totalny fun :) jednakże bardzo się ciesze z obecnej stabilizacji, pomimo, że też zdarza mi się na nią ponarzekać :)
Serdeczne dzięki za tak piękny komentarz! Buziaki. :)
UsuńBardzo dobry tekst :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuń